Drodzy czytelnicy,
Dostaje regularnie od Facebook'a bany za moje publikacje, nawet sprzed roku lub wielu miesięcy. Znikają niektóre posty ze strony. Do tego miałem urlop i nie miałem jak pisać.
W tej chwili przechodzę przez kolejnego podwójnego 30-dniowego bana. To
przykre, że stosuje się tak chamską cenzurę i na niespotykaną wcześniej skalę
łamie się prawa wolności słowa, swobodnego przepływu myśli. Co mnie najbardziej
przeraża, to na tak wielką skalę rozpostarta cenzura, supresja i kampanie
oczerniające nawet czołowych lekarzy pierwszego kontaktu, lekarzy ICU,
wirusologów, pulmonologów-klinicznych, epidemiologów, patologów i wakcynologów.
Cenzura jest największą oznaką słabości, stąd tak dramatyczne próby jej zastosowania.
Czytałem kiedyś w jaki sposób w państwie Tajwan, wychwytują wcześniej
zagrożenia pochodzące od rządu Chin. Patrzą tam gdzie jest wymierzona
największa cenzura, ponieważ to okazuje się najczęściej z czasem najbliższe
prawdy. Myślę, że obecnie jesteśmy świadkami takiej właśnie sytuacji.W temacie
pandemii dzieje się tak wiele, mam bardzo dużo materiałów do analizy. Zakładam,
że będzie się działo znacznie więcej, dlatego będę przyglądał się sytuacji i
dzielił się swoimi przemyśleniami i wątpliwościami dla wszystkich
zainteresowanych. Jeśli nie tutaj, to na blogu. Zobaczymy ile ten post utrzyma
się na stronie. Według fact-checkerów FB, analizy i cytowanie publikacji
naukowych jest niezgodne ze standardami społeczności, bo jest zagrożeniem dla
ludzkiego życia. To jest jak dwójmyślenie z Orwella. Jest całkiem odwrotnie to
cenzura jest największym zagrożeniem dla ludzkiego życia w tym ujęciu.
Szczególnie jeśli dotyka publikacji i danych naukowych dotyczących skutecznego
leczenia.
Dzieją się rzeczy w które nie mogę uwierzyć. Jeszcze 5-10
lat temu byłyby one nie do pomyślenia i nie do zaakceptowania. Nazywano wiele z
nich teoriami spiskowymi. Do granic możliwości nagięto zasady bioetyki i
wykorzystuje się naukę, aby uzasadnić najbardziej absurdalne działania w historii
medycyny. Rzeczywistość naturalna jest coraz bardziej zakłamywana na rzecz tej
agendy, ponieważ nie mam już złudzeń po wszystkim co widziałem, co do tego, że
mamy do czynienia ze skoordynowanymi działaniami, w których dbanie o zdrowie
człowieka i populacji, jest raczej na ostatnim miejscu.
Tak jak pisałem, że należało się tego spodziewać, trwa
obecnie ogromna kampania, która ma za zadanie oczernić skuteczne leki na
COVID-19 oraz zniesławić ludzi, którzy ich używają. Są to bardzo prymitywne
próby, które przeczą obserwacjom rzeczywistości oraz danym zbieranym przez
lekarzy-klinicystów oraz badaczy EBM na całym świecie. Są tysiące lekarzy,
którzy stosują z powodzeniem wielolekowe protokoły leczenia zespołu objawów
zwanych COVID-19. Jeśli gdzieś czytam, że ktoś małpuje żenująco słabą
informacje od CDC i nazywa iwermektynę "lekiem dla koni lub krowy" i "ludzie
nie powinni jej stosować, bo nie są końmi i krową", to już wiem, że mam do
czynienia z kimś co najmniej uprzedzonym, nieobiektywnym, trollem lub zahipnotyzowanym.
Pisałem już wielokrotnie o iwermektynie i przedstawiłem przekonujące dowody na
to, że jest ona skuteczna. Jeśli miałbym obecnie szukać gdzieś obiektywnych i
wysokiej jakości informacji o skutecznych lekach i protokołach medycznych w
leczeniu COVID-19 to zwróciłbym się do czołowych lekarzy klinicznych, jednych z
najczęściej publikowanych autorów w medycynie intensywnej terapii, ludzi z
dekadami doświadczeń w ICU (oddziałach intensywnej terapii), którzy skupiają
najlepszych medyków na pierwszej linii frontu leczenia. Do tych ludzi należą
doświadczeni pulmonolodzy kliniczni medycyny intensywnej terapii np. FLCCC (https://covid19criticalcare.com/).
Można poczytać co piszą o skuteczności iwermektyny:
https://journals.lww.com/americantherapeutics/Fulltext/2021/06000/Review_of_the_Emerging_Evidence_Demonstrating_the.4.aspx
https://journals.lww.com/americantherapeutics/Fulltext/2021/08000/Ivermectin_for_Prevention_and_Treatment_of.7.aspx
Polecam również profil na twitterze Pierre Kory, jednego z czołowych
obecnie lekarzy-klinicznych, pulmonologa ICU w leczeniu COVID-19 na świecie: https://twitter.com/PierreKory
Jest wiele publikacji randomizowanych oraz obserwacyjnych,
które wskazują na korzystny efekt iwermektyny we wczesnym leczeniu COVID-19. Jeśli
miałbym wybrać jedną z ciekawszych, to byłaby to następująca praca:
"Oral
ivermectin for a scabies outbreak in a long-term care facility: potential value
in preventing COVID-19 and associated mortality"; źródło: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/bjd.19821
Dlaczego uważam, że jest ciekawa? W objętym w badaniu domu
opieki wybuchło ognisko świerzbu. Wszystkim pacjentom i osobom z kontaktu
podano iwermektynę, aby zwalczyć świerzb oraz prewencyjnie dla reszty, która
nie zdążyła zakazić się świerzbowcem. Jednocześnie ogłaszana jest pandemia
COVID-19, który był rejestrowany w coraz większym stopniu, szczególnie w domach
opieki. Autorzy publikacji bardzo starannie zebrali dane z tego domu opieki,
którego 69 rezydentów i 52 pracowników dostało iwermektynę z powodu ogniska
świerzbu. Zauważono, że żaden rezydent (średnia wieku 90 lat) przyjmujący
iwermektynę nie rozwinął cięższych objawów COVID-19, nie było też żadnej
hospitalizacji oraz zgonów w tej grupie. Mając szczegółowe dane wszystkich
pacjentów i pracowników, autorzy następnie porównali je z danymi innych domów
opieki, które były możliwie najbardziej zbliżone do tego, gdzie podawano
iwermektynę. Grupę kontrolną utworzono na podstawie danych z 45 podobnych domów
opieki, w których łącznie mieszkało 3062 rezydentów (średnia wieku 86 lat).
Spośród nich u 22.6% stwierdzono infekcję COVID-19 ze śmiertelnością 4.9%.
Mimo, że można się do kilku elementów badania przyczepić (np. szukanie
pasujących do algorytmu domów opieki, nie jest do końca prawdziwą randomizacją
grupy kontrolnej), to uważam, że jest to bardzo fajna i dobrze zaprojektowana
praca. Autorzy dodatkowo przeprowadzili analizy in-vitro i wygłosili bardzo
zrównoważoną konkluzję. Jego mocną stroną jest odkrycie korzystnego efektu dla
iwermektyny, kiedy użyto jej w zupełnie innym celu klinicznym (eradykacja
ogniska świerzbu). Sprawiło to, że zarejestrowany efekt terapeutyczny
iwermektyny w kierunku COVID-19 miał jeszcze mocniejszą wagę, ponieważ nikt z
przyjmujących nie oczekiwał żadnego efektu leczniczego w stosunku do COVID-19,
co prawdopodobnie istotnie zmniejszyło widełki efektu placebo.
Jeszcze jedna praca, która ostatnio wpadła mi w ręce to:
"Ivermectin
as a SARS-CoV-2 Pre-Exposure Prophylaxis Method in Healthcare Workers: A
Propensity Score-Matched Retrospective Cohort Study"; źródło: https://www.cureus.com/articles/63131-ivermectin-as-a-sars-cov-2-pre-exposure-prophylaxis-method-in-healthcare-workers-a-propensity-score-matched-retrospective-cohort-study
Publikacja peer-review. Niestety tylko retrospektywne badanie
kohortowe, niemniej wykonane starannie i przeprowadzone wśród pracowników
systemu ochrony zdrowia. Zauważono znaczący korzystny efekt protekcyjny
iwermektyny 1.8% w porównaniu do 6.6% w grupie kontrolnej (p = 0.006), co
wiązało się z redukcją ryzyka infekcji na poziomie 74% (95% CI / 0.10-0.71).
Z kolei wiele tych korzystnych dla iwermektyny raportów
znalazło potwierdzenie w publikacji, która wykazała znaczący wpływ leku na
niższe miana wirusa u przyjmujących iwermektynę; źródło: https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.05.31.21258081v1
Ciekawa sytuacja ma miejsce w Japonii. Haruo Ozaki, szef Tokyo Metropolitan Medical
Association zwołał konferencję prasową, na której zarekomendował niezwłoczne
użycie przez lekarzy iwermektyny w związku z rosnącymi przypadkami COVID-19. Zastosowanie
iwermektyny na COVID-19 u ludzi wsparł również odkrywca leku, prof. Satoshi
Omura, który dostał zań nagrodę Nobla z medycyny. Ozaki zwrócił się do rządu,
aby zaaprobował użycie iwermektyny oraz przeciwzapalnego sterydu deksametazonu
w leczeniu COVID-19, głównie aby już na poziomie medycyny rodzinnej i domowej
zmniejszyć prawdopodobieństwo rozwinięcia się poważniejszych symptomów; źródło:
https://www.nikkei.com/article/DGXZQOFB25AAL0V20C21A1000000/
Japońscy lekarze zaczęli donosić o
wysokiej skuteczności leczenia iwermektyną. Nawet w TV pojawił się Dr Kazuhiro
Nagao, szanowany profesor medycyny, który zakomunikował, że leczył iwermektyną
w swojej klinice 500 pacjentów z COVID-19 ze 100% skutecznością. Wszystkie tego
typu doniesienia lekarzy z głównego frontu walki, nawet jeśli zebrane w
publikacje, dla niektórych osób jednak się nie wydarzyły i nie ma sensu nawet
na nie splunąć, bo nie były to badania randomizowane z kontrolą.
Chciałbym tylko przypomnieć, że dowody
obserwacyjne również są istotne. Może mniej istotne wagowo w porównaniu do RCT,
ale to obserwacje stały się podwalinami dla rozwoju wszelkich nauk
przyrodniczych. Gdyby nie obserwacje dawnych przyrodników oraz dane obserwacyjne
i anegdotyczne zbierane sumiennie przez dawnych lekarzy, to nie nastąpiłby
rozwój nauk biologiczno-medycznych, byłyby one poważnie wykastrowane z
komponentów empirycznych. Do dziś dowody empiryczne, obserwacyjne i logiczna
analiza dowodów anegdotycznych stoją u podstawy odkrywania np. nowych gatunków
roślin i ich właściwości medycznych. Nie jednemu badaczowi podczas badań
terenowych w lasach deszczowych wiedza ta uratowała życie. Ci gorliwi fani
nauki, którzy agresywnie i lekceważąco odnoszą się do wszystkich badań
obserwacyjnych, raportowych, uwzględniających anegdoty, zdają się kastrować
swój światopogląd z wielu ciekawych danych, które nierzadko doprowadzają w
nauce do ciekawych odkryć lub rysują interesujące korelacje. Zaobserwowałem
również zadziwiającą prawidłowość. Najczęściej te osoby, co najgłośniej
wyzywają innych od foliarzy, większość dowodów obserwacyjnych lub raportów
anegdotycznych (np. o skutkach ubocznych szczepień mRNA) jest przez nich
wyśmiewana, jednocześnie wymieniają się w swoich bańkach informacyjnych takimi
samymi anegdotami (np. kto jak przeszedł COVID-19 lub jak wspaniale na niego
zadziałało maskowanie twarzy czy też badania skuteczności masek oparte na
retrospektywnych raportach anegdotycznych gdzie dane zbierano przykładowo od
maja do września, czyli w czasie najmniejszego peaku infekcji związanych z
sezonowością) i faworyzują te, które potwierdzają wyznawany światopogląd. Podobnie
było z nagłaśnianiem każdego pojedynczego przypadku cięższego przebiegu
COVID-19 u osób poniżej 50 roku życia, przy jednoczesnym bagatelizowaniem i
wyśmiewaniem przypadków poważniejszego NOP u osoby zaszczepionej. Takie
zachowania nagminnie obserwowałem podczas tej pandemii nawet na grupach
naukowych. Próba zwrócenia uwagi na tego typu dysonanse kłócące się przecież z obiektywizmem
naukowym, kończyła się blokadami i wyzwiskami od "foliarzy".
Ze smutkiem muszę stwierdzić, że to
wygląda jakby był kult scjentyzmu, czyli quasi-religii opartej na
zdogmatyzowanej interpretacji nauki, na którą to "obiektywną"
interpretacje mają wpływ czynniki pozanaukowe w różnym stopniu np. polityczne,
finansowe, konflikty interesów, oszustwa, presja polityczna, manipulacje w
danych. Gdzieś obok mamy natomiast realną rzeczywistość naturalną, w której
uczciwa nauka próbuje bezstronnie, obiektywnie w jakikolwiek skuteczny sposób
uchwycić i wyekstrahować z tego torusa zmiennych, jakieś bardziej stałe funkcje
danych. Od wielu lat te dwa światy się ze sobą przenikały i byliśmy nieraz
przez autorytety naukowe ostrzegani, że scjentyzm i pieniądze różnych grup
interesów, dużych koncernów i sponsorów deprawują naukę i doprowadzają do coraz
większych wypaczeń. Pandemia drastycznie przyspieszyła proces ujawnienia tych
wszystkich mechanizmów, których doskonały przykład jest widoczny w cenzurze i
kampaniach wymierzonymi w tanie i skuteczne protokoły leczenia. Nie muszę chyba
dodawać jakie miało to konsekwencje dla tych wszystkich pacjentów, którzy nie
mieli dostępu do skutecznych form terapii.
Szkoda, że nie pisze się już tyle o Indiach,
którymi jeszcze nie tak dawno straszono ludzi na całym świecie. Tam gdzie
wdrożono odpowiednie protokoły leczenia (iwermektyna, HCQ,
azytromycyna/doksycyklina, cynk, witaminy), opanowano pandemie nawet w
najbardziej zagęszczonych populacyjnie regionach np. Delhi, czy Uttar Pradesh,
który jest obecnie liderem światowym jeśli chodzi o kontrolę COVID-19 właśnie
dzięki wczesnemu leczeniu. Wszyscy z symptomami są testowani i wydaje im się
zestawy do leczenia domowego zawierające m.in. iwermektynę i dokładne
instrukcje stosowania. Jest to najbardziej logiczny system, ponieważ skuteczne
leczenie na poziomie domowym / ambulatoryjnym daje szansę na drastyczne (co
widać w danych) ograniczenie ryzyka rozwoju poważniejszych objawów chorobowych,
a tym samym redukcję obciążenia szpitali. Bardzo bym sobie życzył tego, aby
nasz rząd rozważył przekierowanie choć części pieniędzy wydanych na loterie,
hulajnogi, testy ludzi bezobjawowych i reklamy szczepień w mediach czy
festynach, na działania podobne, do tych, które zostały wdrożone przez władze
Uttar Pradesh i pozwoliły na uzyskanie kontroli nad sytuacją pandemiczną. Zresztą
niemal wszędzie gdzie szeroko wdrożono odpowiednie protokoły leczenia lub
zapewniono ludziom dostęp do leków przeciwwirusowych, obserwuje się bardzo
podobne korelacje, związane z ostrym spadkiem hospitalizacji, zgonów i
objawowych przypadków.
Polecam zapoznać się z kontem analityka,
który na bieżąco monitoruje tego typu korelacje w danych: https://twitter.com/jjchamie
Powinniśmy od początku większą uwagę
poświęcić lekom przeciwwirusowym, ponieważ w tej chwili tylko one są w stanie
skutecznie ucinać transmisje, zmniejszać miano wirusa i zwiększyć nasze szanse
na uzyskanie wystarczającej kontroli sytuacji epidemicznej. Taka iwermektyna
blokuje wszystkie istotne molekularne mechanizmy stojące za patofizjologią
SARS-CoV-2. Iwermektyna
bezpośrednio hamuje szlak NF-kb, STAT-3 i pośrednio hamuje PAK-1 poprzez zwiększenie jego degradacji za
pośrednictwem ubikwityny, do tego hamuje zarówno imporynę
a-b, jak i receptory KPNA-1,
powodując naturalne uwalnianie przeciwwiursowego IFN. Iwermektyna hamuje
również wirusowe RdrP (RNA-zależna
pomimeraza RNA), odpowiedzialną za replikację wirusa.
Aktywacja
szlaku NF-kb i STAT-3 ma kluczowe znaczenie w patogenezie i
następstwach COVID-19. Białka takie jak imporyna i KPNA
pośredniczą w transporcie jądrowym białka wirusowego i późniejszej sygnalizacji
IFN. Białka SARS-CoV-2 (ORF-3a, NSP-1 i ORF-6) bezpośrednio blokują
sygnalizację IFN, powodując że otaczające komórki stają się nieświadomymi
ofiarami infekcji. Iwermektyna działa na wszystkie wymienione tutaj mechanizmy
wirulencji; źródła:
1.
https://www.nature.com/articles/s41429-021-00430-5
2.
https://www.nature.com/articles/s41429-020-0336-z
Poza
tym COVID-19 charakteryzuje się bardzo dużą rozpiętością objawów. Nie wiadomo w
ilu faktycznie przypadkach odpowiedzialny był za nie słynny wirus, a nie
przykładowo wirusy grypy, RSV lub inne koronawirusy, pomimo pozytywnego wyniku
testu rt-PCR na wirusa SARS-CoV-2. Obecnie powoli zaczyna się badać za ile
zgonów i infekcji COVID-19, odpowiedzialny był faktycznie słynny wirus. Należy
niezwłocznie zacząć czyścić dane epidemiologiczne. Sam wirus SARS-CoV-2 z
białkiem kolca S1 wywołuje objawy głównie naczyniowe. Patologie płucne są raczej
następstwem nadmiernego utleniania, skracania telomerów i nadekspresji cytokin,
które uszkadzają pęcherzyki płucne. Białko S1 zachowuje się jak toksyna
śródbłonka, dodatkowo istnieją dane sugerujące, że przyspiesza starzenie
organizmu przez akcelerację wieku biologicznego i istotną redukcję telomerów.
Jeśli ktoś miał pecha i faktycznie zakaził się tym wirusem, to w przypadku
niewystarczającej odpowiedzi immunologicznej, obserwowano objawy związane z
genetycznymi chorobami wieku dziecięcego lub starczego np. aktywacja chorób
autoimmunologicznych, zatory, zakrzepy, degradacja ścian naczyń krwionośnych,
mgła mózgowa, nasilenie procesów neurodegeneracyjnych. Obecnie rozważa się czy
białko S1 nie promuje powstawania prionów, czyli białek zakaźnych o konformacji
silnie patogennej w ustroju człowieka czy zwierzęcia, odpowiedzialnych za różne
schorzenia neurodegeneracyjne. Jednym z markerów alarmujących jest ta
publikacja: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32681865/
No
i tutaj dochodzimy do prawdziwie niepokojącej kwestii. Nie wiadomo jaka jest
faktyczna propagacja wirusa SARS-CoV-2 w populacji, jaka jest skala testów
fałszywie pozytywnych oraz błędnych diagnoz. Na podstawie surowych,
nieskalibrowanych i najpewniej zawyżonych danych COVID-19 wiązał się z 98%
wskaźnikiem wyzdrowień ze wszystkich dotychczasowych przypadków na świecie, a
wszystkie aktywne przypadki w 99.4% składają się z przypadków bezobjawowych lub
łagodnych. Jest to dobra wiadomość. Oznaczać może, że COVID-19 jest
kontrolowany przez naturalną odporność na poziomie populacji oraz że za wiele z
tych infekcji odpowiedzialny jest np. wirus grypy lub inne wirusy cyrkulujące w
naturze, które pokrywają się z gamą objawów przypisanych COVID-19. W
rzeczywistości nie wiemy czy nie mamy przypadkiem do czynienia ze zwiększoną
aktywnością wirusów sezonowych o zaostrzonej wirulencji przez presję
immunologiczną narzuconą przez wdrożony na niespotykaną wcześniej skalę system
lockdownów i sanitaryzmu, po raz pierwszy w historii naszej cywilizacji.
Gdybyśmy wykonywali podobną liczbę testów na inne wirusy grypopochodne, z taką
samą fiksacją z jaką skupiliśmy się na nowym koronawirusie, mielibyśmy dopiero
faktyczne porównanie i realne liczby. Dla nas najlepiej jakby okazało się, że
za większość przypadków klasyfikowanych jako COVID-19 odpowiedzialne były
jednak inne wirusy, pokrywające się objawami, a ciężki przebieg i zgony były
mniej lub bardziej związane z chaosem systemu ochrony zdrowia i supresją
skutecznych protokołów leczenia, niżeli stycznością z białkiem S1 pochodzącym
pierwotnie z Wuhan. Istnieją uzasadnione obawy, że nowy koronawirus jest
efektem manipulacji w laboratorium i białko S1 jest szczytową funkcją badań nad
manipulacjami koronawirusów i jest faktyczną bronią biologiczną lub zachowuje
się jak broń biologiczna: przyspiesza starzenie organizmu, skraca telomery,
atakuje naczynia krwionośne, promuje nadekspresję cytokin uszkadzających płuca
oraz formowanie białek prionowych. Swoją drogą twierdzenia, że wirus nie
istnieje i nie został wyizolowany zdają się być dezinformacją, która ma za
zadanie dyskredytować inne wartościowe informacje stojące w opozycji do
nachalnych narracji oficjalnych. Jeden z dowodów na udaną izolację wirusa
SARS-CoV-2: https://www.pnas.org/content/117/13/7001?cct=2302
Zatem
jeśli białko S1 zdradza cechy broni patogennej, to wybranie tej podjednostki
jako antygen dla preparatów mRNA i adv-mRNA mogło być największym błędem w
historii medycyny. O ile nie wiadomo jaka była rzeczywista propagacja wirusa
SARS-CoV-2 w populacji, szczególnie w pierwszym roku pandemii, to już masowe
podawanie ludziom preparatów, które zmuszają organizm do produkcji ciężkiej do
policzenia (prawdopodobnie trylionów) białek S, wzorowanych na oryginale z
Wuhan (być może pochodzącym z wycieku laboratoryjnego), może mieć ciężkie do
oszacowania konsekwencje. Niestety przeglądając skutki uboczne wywoływane przez
te szczepionki łatwo zauważyć wzór, czyli indukowanie patologicznych zmian w
naczyniach krwionośnych i mózgu, zapalenia mięśnia sercowego, przyspieszanie biologicznego
starzenia komórek przez uszkodzenie mitochondriów i nasilenie stresu
oksydacyjnego, co skutkuje utlenianiem guaniny i skracaniem telomerów.
Okazuje
się, że samo białko S1 jest bardzo aktywne biologicznie. Wywołuje
niepożądane reakcje w organizmie. Może doprowadzić do uszkodzeń śródbłonków
płuc, a także osłabienia funkcjonalności mitochondriów. Pseudowirus złożony z
ekspresji jedynie białka S został zbadany na modelu zwierzęcym. Białko S obniża
poziom ACE2 i osłabia bioprzyswajalność NO w śródbłonkach. Białko Spike może
więc samodzielnie uszkadzać śródbłonki, co manifestuje się osłabieniem funkcji
mitochondrialnych oraz aktywności syntazy NO w śródbłonkach. Jeśli ktoś będzie
miał pecha to samo białko S indukowane przez preparat genetyczny może
doprowadzić do uszkodzeń płuc lub kumulacji w organizmie np. w naczyniach
krwionośnych, powodując różnego rodzaju zakrzepy, co zdaje się mieć miejsce w
przypadku preparatów mRNA. Obserwujemy, że białko S zachowuje się jak toksyna
śródbłonka, jest w stanie replikować się w sercu. Wykazano, że sam kolec S1
jest w stanie wywoływać patogenne zmiany w kardiomiocytach;
źródła:
1. https://www.salk.edu/news-release/the-novel-coronavirus-spike-protein-plays-additional-key-role-in-illness/
2. https://europepmc.org/article/ppr/ppr232448
Podobne dane zaprezentował dr Pavel Solopov na
corocznym spotkaniu American Society for Pharmacology and Experimental
Therapeutics podczas Experimental Biology (EB) 2021, gdzie przedstawił swoje
badania na modelu transgenicznych myszy, którym podawano białko S1; źródło:
https://www.eventscribe.net/2021/EB2021/index.asp?presTarget=1644160
Genetycznie zmodyfikowane myszy, którym wstrzyknięto białko kolca, wykazywały
objawy podobne do COVID-19, które obejmowały ciężkie zapalenie, napływ białych
krwinek do płuc i oznaki burzy cytokin - odpowiedzi immunologicznej, w której
organizm zaczyna reagować, atakując własne komórki i tkanki, a nie tylko
zwalczać wirusa. Myszy, które otrzymały tylko sól fizjologiczną, pozostały
normalne.
Poważni i szanowani badacze (m.in. Montagnier, Bridle,
Malone, Warren, McCullough) ostrzegali, że aktywność biologiczna i toksyczność
białka S1 sprawia, że jego wybór na antygen w szczepionce mógł być kolosalną
pomyłką. Byłoby to prawdziwą tragedią jeśli te obawy się potwierdzą. Należy
monitorować teraz biorców szczepionek pod kątem patologii naczyń krwionośnych,
serca, a także przyspieszonego starzenia się organizmu oraz chorób
neurodegeneracyjnych w dłuższej perspektywie czasowej. Najgorsze w tym
wszystkim jest to, że ludzie obecnie podniecają się krótkoterminowymi danymi
dotyczącymi tych preparatów, a zasadne obawy o długoterminowe skutki tej
immuno-terapii genowej są nieznane. Do tego wychodzą na jaw coraz to bardziej
niepokojące fakty związane np. z zanieczyszczeniami różnych partii, ale nie
będę tutaj o nich póki co pisał.
W związku z tym myślenie co niektórych,
że jeden lek załatwi sprawę jest dość niepoważne. Skoro mamy różne objawy, to
najbardziej optymalnym podejściem będą protokoły wielolekowe, oddziałujące nie
tylko na strukturę wirusa i jego mechanizmy wirulencji, ale również działające
na naczynia krwionośne, neuroprotekcyjnie, antyprionowo oraz o korzystnym
profilu hamowania procesów starzenia komórek i pozbywania się komórek zombie
powstałych w wyniku akceleracji procesów starzenia (senolityki). Do tego leki
powinny być dobrane tak, aby zależnie od obrazu klinicznego i objawów, mogły
osiągać odpowiednie stężenia w płucach np. jonofory cynku (m.in. CQ i HCQ),
polifenole, kwercetyna, sterydy wziewne podobne do budozenidu, im mniejsze
cząstki w leku, tym łatwiej dotrą głęboko do płuc. Z tego co obserwuje w
najbliższych latach ważne będą też leki rozrzedzające krew, antykoagulanty i
ogólnie związki o działaniu przeciwzakrzepowym. Przypuszczam, że pokłosiem
masowych kampanii szczepień będzie ogromne zapotrzebowanie na tego typu leki. W
związku z tym radziłbym rządom zabezpieczyć dla swoich narodów odpowiednią
ilość tego typu leków, ponieważ zwiększona skłonność do makro- i
mikro-zakrzepów krwi jest niepokojącym wzorcem powtarzającym się po tych
szczepieniach. Opisywane jest to obecnie szeroko w literaturze medycznej wraz z
wieloma innymi problemami obserwowanymi w związku ze szczepieniem.
Zauważyłem, że w kręgach gorliwych
zwolenników preparatów mRNA krążą dwa preprinty, które według nich są
ostatecznym dowodem na to, że masowe kampanie szczepień szczepionkami
profilaktycznymi w tle aktywnej pandemii wręcz ograniczają mutację wirusa
SARS-CoV-2, a
nie je potęgują. Tym samym ludzie ci wierzą, że te dwa preprinty są twardym
dowodem, że nieszczelne preparaty profilaktyczne mRNA i adv-mRNA nie mają
udziału w napędzaniu dynamiki ewolucyjnej pandemii. Przeczytałem zarówno te
publikacje jak i ich argumenty i poraziło mnie całkowite niezrozumienie tematu
przez ludzi wypowiadających taki kategoryczne opinie.
Oto dwa wspomniane preprinty:
1. https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.08.08.21261768v1.full.pdf
2. https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.07.01.21259833v1.full.pdf
Zanim szerzej skomentuje jedną z tych
prac, dodam tylko, że wysnuwanie na podstawie tych prac wniosków
kategorycznych, udających fakty ostateczne jest słabe, warto byłoby naprawdę
dobrze wgryźć się w skomplikowane zagadnienie jakim jest epidemiologia i
dynamika ewolucyjna pandemii COVID-19. Opinie jakie czytałem, niestety moim
zdaniem świadczą o braku zrozumienia mechanizmów ewolucyjnych i takich
zagadnień jak ucieczka immunologiczna oraz presja immunologiczna w kontekście
zmian filogenetycznych w wirusie oraz trajektorii pandemii. Przede wszystkim
należałoby wziąć pod uwagę, że problemem ucieczki immunologicznej i wyłaniania
się immuno- i szczepionko-opornych wariantów nie są mutacje punktowe zachodzące
w wirionie, ale presja selekcyjna mutacji w wąskim przedziale, na którą
preparaty mRNA nakładają największą presję na poziomie populacyjnym. Mutacje
punktowe to ogromna kategoria mutacji, które opisują zmiany w pojedynczym
nukleotydzie RNA. To są różne typy mutacji w różnych miejscach, które zachodzą
cały czas w warunkach naturalnych oraz indukowane są przez reakcje obronne
gospodarza na wirus, kiedy dochodzi do mediowanej immunologicznie edycji RNA.
To logiczne, że tam gdzie jest więcej szczepień liczba mutacji punktowych w
genomie SARS-CoV-2 będzie mniejsza, ponieważ w wyniku presji immunologicznej na
wąski target, który atakuje szczepionka (podjednostka S1), następuje selekcja
wariantów, które będą zawierały konkretne mutacje ucieczki od przeciwciał
dokładnie w tej podjednostce białka kolca S1. Dokładnie tego należałoby się
spodziewać przy ucieczce immunologicznej, czyli rosnący trend konwergencji
konkretnych mutacji ucieczki immunologicznej do ograniczonego zestawu epitopów
związanych z białkiem S wirusa SARS-CoV-2. Trend ten zbiega się z masowymi
szczepieniami i został bardzo dobrze udokumentowany przez epidemiologów
molekularnych. Przykład: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33688681/ Dwie
wspomniane wyżej publikacje właściwie potwierdzają, że selekcja wariantów
następuje i ma związek z tymi kampaniami nieszczelnych szczepień.
Przyjrzyjmy się preprintowi numer 2: "COVID-19
vaccines dampen genomic diversity of SARS-CoV-2: Unvaccinated patients exhibit
more antigenic mutational variance".
Szczerze mówiąc nie wierzę, że ta
publikacja przejdzie proces peer-review, a jeśli tak się stanie będzie to
jedynie oznaką słabych standardów recenzenckich, choć w dobie tej pandemii i
wielkiego ciśnienia na faworyzowanie, reklamowanie i uzasadnienie masowej
kampanii szczepień genetycznych, to już mnie niewiele zdziwi. Niektórzy
wirusolodzy już strasznie zmiażdżyli tę pracę, ale nic dziwnego skoro zawiera
ona bezprecedensowe przeinaczenia nauki. Tam się niewiele zgadza z
dotychczasową literaturą naukową obejmującą ucieczkę immunologiczną i presję
selekcyjną przez różne czynniki pozytywnej selekcji jak interwencje
immunologiczne (np. niedoskonałymi szczepionkami), którą czytałem. Jednym z
głównych twierdzeń w pracy jest: "Badanie pokazuje, że masowe szczepienia
mogą służyć jako antygenowa przeszkoda w ewolucji bardziej dopasowanych i
zakaźnych wariantów SARS-CoV-2, podkreślając pilną potrzebę porzucenia wahania
się przed szczepieniami jako kluczowy krok w celu złagodzenia globalnego
obciążenia COVID-19". Nigdzie nie przedstawia się danych, które
uzasadniałyby to twierdzenie. Dodatkowo już tytuł pracy jest fałszywy.
Tytuł publikacji brzmi: "Szczepionki
COVID-19 tłumią różnorodność genomową SARS-CoV-2: Nieszczepieni pacjenci
wykazują większą zmienność mutacji antygenowych". Poprawny tytuł powinien
raczej brzmieć: "Szczepionki COVID-19 tłumią różnorodność genomową
SARS-CoV-2: Zaszczepieni pacjenci wykazują zmniejszoną antygenową wariancję
mutacji". Byłoby to spójne z obserwacjami epidemiologów molekularnych i
tego co widzimy w rzeczywistości naturalnej, czyli wyłanianie coraz bardziej
zakaźnych wariantów o cechach ucieczki ewolucyjnej od interwencji biomedycznych
ukierunkowanych na białko szczytowe wirusa SARS-CoV-2. W sekcji opisującej
wyniki tego badania jest zaledwie jedno zdanie, które dotyczy porównania
wariantów u zaszczepionych i niezaszczepionych pacjentów: "Odkryliśmy, że
znane epitopy komórek B wykazują większą różnorodność mutacyjną u osób
nieszczepionych niż osób zaszczepionych". Nic z tego zdania nie jest dalej
omawiane w publikacji. Wygląda jakby była ona napisana przez selekcje wszelkich
danych jakie są do zdobycia, aby tylko potwierdzić niedorzeczną i pseudonaukową
ewangelię głoszoną przez WHO: "Im więcej replikacji wirusa, tym więcej
mutacji, a co za tym idzie, więcej masowych szczepień zapobiegnie powstawaniu
nowych wariantów". WHO ma w tym zapewne cel i dobrze wiedzą co robią,
widać to po zmianach jakie wprowadzali chociażby w pojęciu odporności zbiorowej
oraz ich swobodny dryf w stronę centralnego, transhumanistycznego
bio-cybernetycznego zarządzania zdrowiem ludzkim, który jest jednym z głównych
celów agendy sponsorów tej instytucji. Jednak bezmyślne powtarzanie tych mantr
bez wczytania się w literaturę i obiektywnej obserwacji świata, powoduje drastyczne
uproszczenia i wprowadza ludzi w błąd.
Te szczepionki są nieszczelne i
profilaktyczne. Karmiono nas wieloma kłamstwami o tym w jaki sposób będą one
doskonale redukować transmisję wirusa, zmniejszać ilość hospitalizacji i
zgonów, choć niewiele na to wskazywało w badaniach klinicznych, na podstawie
których je dopuszczono. Szczepionki, które nie hamują transmisji wirusa, a
ponadto atakują tylko jego część (podjednostkę S1), można nazwać nieszczelnymi,
a immunizacje takimi szczepionkami można nazwać niedoskonałą. Takie interwencje
wiązały się przeważnie z katastrofą i bardzo niekorzystnymi skutkami, które
zostały na przestrzeni lat opisane w literaturze wakcynologicznej. Widzimy to
obecnie nagminnie i pomimo, że manipuluje się danymi dotyczącymi szczepionych i
nieszczepionych, to nie da się ukryć już, że co rusz wybuchają ogniska wśród
pełni zaszczepionych, obserwuje się wzrosty symptomatycznych zakażeń i
hospitalizacji w krajach o wysokich wskaźnikach szczepień, a ich skuteczność
słabnie z miesiąca na miesiąc. Jednocześnie co chwila pojawiają się informacje
o nowych wariantach, które są coraz bardziej oporne na przeciwciała
poszczepienne oraz w mniejszym stopniu na przeciwciała nabyte po infekcji.
Warto zrozumieć, że masowe kampanie szczepień tego typu szczepionkami
profilaktycznymi zapewniającymi niedoskonałą ochronę, nie mogą dać innego
efektu jak wywieranie przez zaszczepionych presji immunologicznej silnie
ukierunkowanej na białko S1 wirusa, która jest doskonałą pożywką/podłożem pod
selekcję wariantów ucieczki przed odpornością. Ta powszechna presja selekcji
immunologicznej promuje obecnie zbieżną ewolucję wariantów ucieczki przed
odpornością w tych samych miejscach antygenowych w białku S, umożliwiając
wirusowi adaptację i dopasowanie do zmieniającego się środowiska gospodarza.
Nieuchronnie prowadzi to selekcji i dominacji takich wariantów ucieczki. Te
warianty ucieczki są selekcjonowane głównie przez zaszczepionych. Zresztą sami
piszą: "Ponadto większa część zaszczepionej (82,6%) kohorty miała wariant
alfa w porównaniu z nieszczepioną kohortą (60%). Dostępność większej liczby
zsekwencjonowanych genomów w przyszłości może pomóc w zrozumieniu, czy
określone warianty budzące obawy są bardziej podatne na wywołanie przełomowych
infekcji".
Jest również logiczne, że spektrum
różnorodności mutacyjnej u osób nieszczepionych będzie większe, gdyż osoby te
nie wywierają selektywnej presji immunologicznej na białko S, nawet przy
naturalnym zakażeniu. Ponadto populacje nieszczepione nie zapewniają
odpowiedniego środowiska do propagacji wariantów ucieczki immunologicznej,
ponieważ nie są one w stanie uzyskać przewagi konkurencyjnej. Jeśli chcesz
zbadać wpływ masowych szczepień na dynamikę ewolucyjną mutacji, to musisz
porównać zdrowych zaszczepionych ze zdrowymi niezaszczepionymi, ponieważ
selektywna presja immunologiczna w kierunku białka S, jest najwyższa u zdrowych
zaszczepionych i (przypuszczalnie zgodnie z prawidłami naturalnej selekcji i
ewolucji) najniższa u zdrowych nieszczepionych.
Masowe szczepienie w tle aktywnej
pandemii jest jednym z lepszych podłoży pod selekcję i adaptację wariantów
ucieczki immunologicznej prowadzonej przez domenę białka S i prowadzi do
dominującego obiegu wariantów VOC. Ewangeliści covidowi próbują wmówić ludziom,
że jest na odwrót. Dodatkowo autorzy pracy oraz członkowie kultu immunoterapii
mRNA nie uwzględniają w interpretacjach istotnych czynników zakłócających np.
1) Wpływ różnic w presji infekcyjnej (liczby aktywnych infekcji) w różnych
krajach; 2) Wpływ zakaźności wariantów dominujących; 3) Różnice w poziomie
ciśnienia immunologicznego (np. jaki procent zaszczepionych otrzymał tylko
jedną dawkę szczepionki 2-dawkowej); 4) Różnice we wskaźniku pokrycia
szczepieniami; 5) Różnice w szybkości kampanii masowych szczepień; 6) Różnice w
rodzaju zastosowanych szczepionek; 7) Różnice w środkach zapobiegania
zakażeniom. Autorzy omawianej publikacji na dodatek mącą w odniesieniu do
chorób współistniejących. Mimo, że nie znaleźli statystycznie istotnego związku
między liczbą mutacji, a częstością powikłań, wydają się sugerować, że choroby
współistniejące wynikały raczej z choroby COVID-19. W związku z tym fakt, że
zaszczepieni pacjenci mieli niższy wskaźnik chorób współistniejących, mógłby
nawet sugerować, że szczepienie czyni ich bardziej podatnymi na chorobę. Skoro
choroby współistniejące zwiększają ryzyko choroby COVID-19, logicznym jest, że
większość ich nieszczepionych pacjentów zachorowała na COVID-19, posiadając co
najmniej jeden inny poważny problem zdrowotny.
Interpretacja autorów w jaki sposób odpowiedzi
komórek T mogą "buforować" ewolucję wirusa jest czysto hipotetyczna,
choć całkowicie nieracjonalna. Duża różnorodność peptydów komórek T w
połączeniu z wysoką heterogenicznością pasujących do peptydów alleli MHC klasy
I, już wyjaśnia dlaczego jest wysoce nieprawdopodobne, aby naturalnie zakażona
populacja wywierała rozległą selektywną presję immunologiczną na konkretny
epitop komórki T.
źródła:
1.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33688681
2. https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371%2Fjournal.pone.0250780
3. https://www.geertvandenbossche.org/post/following-the-science
Podsumowując, jest to bardzo słaba praca,
która kłóci się z naszą dotychczasową wiedzą i obserwacjami. Tymczasem co rusz
wyłaniają się kolejne warianty ucieczki immunologicznej, które zdają się być
coraz bardziej oporne na przeciwciała poszczepienne:
Już wariant Delta sprawił szczepionkom
bardzo dużo problemów. Wydają się one być coraz bardziej bezużyteczne. Ich
efektywność sukcesywnie spada, co pokazują dość klarownie dane z Izraela oraz
coraz bardziej jest to widoczne w danych z UK. Szacuje się, że w Izraelu
skuteczność szczepionki Pfizer spadła do około 37%, dlatego teraz wdraża się
tam trzecie dawki przypominające, pomimo braku jakichkolwiek solidnych danych
na temat skuteczności i bezpieczeństwa boosterów. Jest to bardziej oparte na
wierze, a nie nauce. Poza tym tylko szaleniec oczekuje, że robiąc wciąż to
samo, osiągnie inny rezultat. Ważność ochrony wynikłej z dwóch dawek
szczepienia szacuje się na 4-6 miesięcy. Powoli w Izraelu uznaje się już osoby
po 2-dawkach szczepienia, które nie przyjmą trzeciej dawki, jako osoby
niezaszczepione i prawdopodobnie będą tak również wpisywane do statystyk. Z
tymże po upływie 6 miesięcy od trzeciej dawki szczepionki, również te osoby
mają być uznawane jako niezaszczepione; źródła:
1. https://www.nejm.org/doi/full/10.1056/NEJMoa2108891
2. https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.05.23.21257679v1
3. https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.04.06.21254882v2
4. https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0092867421002269
5. https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0092867421003676?via%3Dihub
6. https://www.science.org/doi/abs/10.1126/science.abd7331
7. https://www.science.org/doi/abs/10.1126/science.371.6527.329
8. https://www.science.org/news/2021/08/grim-warning-israel-vaccination-blunts-does-not-defeat-delta
9. https://www.youtube.com/watch?v=wDxXzo6msH0
Pojawił się również wariant Lambda, który
według badań japońskich naukowców posiada jeszcze większą infekcyjność oraz
immuno-oporność. Wariant ten może osiągnąć całkowitą oporność na szczepionki.
Oznacza to, że może być on bardziej propagowany przez populacje zaszczepionych;
źródło: https://www.biorxiv.org/content/10.1101/2021.07.28.454085v1.full
Ministerstwo Zdrowia w Izraelu
poinformowało, że pojawił się u nich dodatkowy szczep AY3 wariantu delty
cechujący się zwiększoną wirulencją; źródło: https://www.israelnationalnews.com/News/News.aspx/312068
W RPA wykryto kolejny wariant VOC, który
cechuje wysoka kumulacja mutacji, który ma potencjał do całkowitej oporności na
przeciwciała poszczepienne; źródło: https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.08.20.21262342v2.full
Zresztą ludzkie koronawirusy mają
naturalne skłonności, aby uciekać od przeciwciał układu immunologicznego.
Dlatego zdarza nam się regularnie chorować na przeziębienia, ponieważ wirusy te
szybko mutują. Dlatego też dotąd nie opracowano skutecznej szczepionki
przeciwko ludzkiemu koronawirusowi; źródło: https://journals.plos.org/plospathogens/article?id=10.1371/journal.ppat.1009453
Teraz podają informacje, że powstał nowy
wariant Mu, który ma jeszcze większą szansę na ucieczkę od przeciwciał i
całkowitą szczepionko-oporność. No i tak to się ciągnie dalej i będzie, jeśli
nie zatrzymamy tych nieszczelnych i niedoskonałych kampanii szczepień i nie
wdrożymy protokołów leczenia hamujących wszystkie istotne mechanizmy wirulencji
krążących wariantów SARS-CoV-2. Szczepionki, które nie sterylizują transmisji
wirusa mogą jedynie potęgować dynamikę ewolucyjną w kierunku oporności na
przeciwciała poszczepienne, tutaj raczej nie ma innej opcji, zwłaszcza jeśli
takie szczepionki wdrażane są do populacji na taką skalę, największą w historii
cywilizacji ludzkiej. W związku z tym nie mają one szans zapewnić nam
odporności zbiorowej. Ludzie zostali po raz kolejny okłamani, ponieważ tak
reklamowano te szczepienia. Tymczasem ich spadająca z czasem skuteczność i
obecność przeciwciał nie w pełni neutralizujących niesie za sobą poważne ryzyko
ADE (wzmocnienia zależnego od przeciwciał). Przed ADE ostrzegało już wielu
czołowych badaczy. Ryzyko ADE pojawia się często przy nieszczelnych i
suboptymalnie neutralizujących szczepionkach indukujących niedoskonałą ochronę.
ADE to największy koszmar każdego wakcynologa. Rośnie liczba dowodów na to, że
ADE staje się u biorców szczepionek coraz bardziej istotnym problemem, nad
którym trzeba się pochylić.
Problem ten omawia m.in. ta publikacja:
"Infection-enhancing anti-SARS-CoV-2 antibodies recognize both the
original Wuhan/D614G strain and Delta variants. A potential risk for mass
vaccination?"; opublikowana Journal of Infection; źródło:
https://www.journalofinfection.com/article/S0163-4453(21)00392-3/fulltext
Konkluzja pracy: "Podsumowując, ADE
może wystąpić u osób otrzymujących szczepionki oparte na oryginalnej sekwencji
białka kolcowego szczepu Wuhan (mRNA i wektorowe), a następnie narażonych na
wariant Delta. Chociaż to potencjalne ryzyko zostało sprytnie przewidziane
przed masowym zastosowaniem szczepionek Covid-19, zdolność przeciwciał
SARS-CoV-2 do pośredniczenia w nasileniu infekcji in vivo nigdy nie została
formalnie zademonstrowana. Jednak choć dotychczas uzyskane wyniki są raczej
uspokajające, zgodnie z nasza najlepszą wiedzę ADE wariantów Delta nie zostało
poddane szczegółowej ocenie. Ponieważ nasze dane wskazują, że warianty Delta są
szczególnie dobrze rozpoznawane przez przeciwciała wzmacniające infekcję
celujące w NTD, możliwość ADE powinna być dalej badana, ponieważ może ona
stanowić potencjalne ryzyko masowych szczepień podczas obecnej pandemii
wariantów Delta".
Patrząc jednak na to jak faworyzowane są
obecnie te szczepionki, a także z racji specyfiki samego ADE, naprawdę ciężko
stwierdzić, czy już nie mamy problemu z tym zjawiskiem. Sądzę, że ciężki
przebieg COVID-19 lub różnych innych pulmonologicznych czy naczyniowych
immunopatologii obserwowanych po szczepieniach, może być w istocie zjawiskiem
ADE, ale personel medyczny nie został wyczulony, aby monitorować biorców
szczepień pod tym kątem. Ciśnienie na szczepienia jest obecnie absurdalnie
wysokie, na tyle wysokie, że sprzyja to fałszowaniu danych. Publikowałem już w
jaki sposób CDC przestał uważnie monitorować infekcje przełomowe. Teraz okazało
się, że CDC w statystykach każdego zaszczepionego, który 14 dni od szczepienia
trafi do szpitala, traktuje się jako niezaszczepionego. Ponadto niedługo już
zaszczepieni 2-dawkami, którzy nie przyjmą dawki trzeciej również będą
traktowani jako niezaszczepieni. Uzyskałem również informacje od lekarzy,
którzy twierdzą, że w niektórych szpitalach jest odgórna presja, aby nie wiązać
hospitalizacji ze szczepieniem, a osoby z cięższym przebiegiem COVID-19, którzy
trafiają do szpitala i są w pełni zaszczepieni, bywają ponoć oznaczani jako
niezaszczepieni, aby nie psuć narracji lub reputacji ludzi, którzy już
zaangażowali się w akcję wyszczepiania ludzkości. Choć ten ostatni argument
jest anegdotyczny, mimo że pochodzi od medyków, to potrafię sobie wyobrazić
ordynatora szpitala, który jest gorliwym zwolennikiem preparatów genetycznych i
wraz z innymi niemniej gorliwymi zwolennikami wywierają presję na korzyść tych
preparatów. Jak wspomniałem wcześniej, nic mnie podczas tej pandemii już nie
zdziwi. Niestety takie działania jedynie obniżają naszą skuteczność w
prawidłowym wykrywaniu ADE, a także jeśli sytuacja będzie dalej tak postępować,
całkowicie zaburzy nam to monitorowanie ADE w ciągu dwóch najbliższych sezonów
epidemicznych. ADE to zjawisko płynne uzależnione od kilku czynników m.in.
spadkiem efektywności szczepień i przeciwciał neutralizujących. U osób, które
uniknęły tego w wakacje przy zetknięciu z którymś z krążących wariantów teraz
lub w najbliższej przyszłości, zjawisko ADE może wystąpić np. w ciągu tej lub
następnej jesieni-zimy-wiosny.
Zjawisko ADE związane z wirusami typu
SARS mediowane przez przeciwciała przeciwko proteinom S było opisywane już w
literaturze naukowej. Warto sobie przeczytać tę publikację. Właściwie była to
główna przeszkoda w opracowaniu szczepionki na SARS-CoV-1; źródło: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7092860/
Zwiastunami ADE będzie również rosnąca
liczba infekcji przełomowych i zwiększający się 'viral load' u zaszczepionych.
Patrząc na to jak postępuje ta sytuacja, staje się coraz bardziej
zaniepokojony, ponieważ na początku twierdzono, że zaszczepieni mają niższe
miano wirusa niż niezaszczepieni, później zaczęły wybuchać ogniska zakażeń
wśród zaszczepionych, pojawiły się publikacje, że jednak 'viral load' u
zaszczepionych jest podobny, co u niezaszczepionych. Natomiast teraz pojawiają się
doniesienia, że niektóre klastry zakażeń wśród zaszczepionych mają miano wirusa
wyższe lub dużo wyższe niż średnia u niezaszczepionych.
CDC: "Vaccination coverage
among eligible Massachusetts
residents was 69%. Approximately three quarters (346; 74%) of cases occurred in
fully vaccinated persons" Zobacz
wartości Ct :/ Około 75% infekcji było wśród zaszczepionych, mieli wysoki
'viral load' oraz 80% hospitalizacji było wśród zaszczepionych...
https://www.cdc.gov/mmwr/volumes/70/wr/pdfs/mm7031e2-H.pdf
Według tej publikacji zaszczepieni i
niezaszczepieni rozsiewają wirusa w podobny sposób. Odkryto również zbliżone
miana wirusa oraz że od bezobjawowych zaszczepionych udało się wyodrębnić
czynnik zakaźny, co zasugerowało, że mogą oni roznosić wirusa; źródło: https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.07.31.21261387v4.full-text
Wedle danych PHE (Public Health England)
analizy na zbiorze danych pobranych w okresie 3-16 sierpnia 2021, ujawniają że
30,628 przypadków poniżej 50 roku życia zarejestrowano wśród niezaszczepionych
i 34,390 przypadków u zaszczepionych poniżej 50 roku życia. Potwierdza to
tylko, że szczepionki nie zapewniają żadnej istotnej ochrony przed transmisją;
źródła:
1. https://assets.publishing.service.gov.uk/government/uploads/system/uploads/attachment_data/file/1009243/Technical_Briefing_20.pdf
2. https://assets.publishing.service.gov.uk/government/uploads/system/uploads/attachment_data/file/1012644/Technical_Briefing_21.pdf
Dodatkowo sukcesywnie spada jakość
odpowiedzi przeciwciał po szczepieniu z czasem jak wyłaniają się nowe warianty.
To stawia całą koncepcję szczepionki opartej tylko na pojedynczej strukturze
S1, do tego bazującej na szczepie z Wuhan, w kiepskim świetle. Według danych z
publikacji Horndler et al. szczepienie trzecimi dawkami wobec krążących VOC nie
jest dobrym pomysłem, bo jedynie doprowadzi do szybszego pogorszenia odpowiedzi
immunologicznej w przypadku zetknięcia się z wirusem w naturze; źródło: https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.08.12.21261952v1.full-text
Przeczytałem interesującą publikację:
"Transmission of SARS-CoV-2 Delta Variant Among Vaccinated
Healthcare Workers, Vietnam";
preprint z Lancetu;
Kontekst tych badań był następujący.
Wiemy, że przypadki infekcji przełomowych wśród zaszczepionych nie są tak
rzadkie jak się mówi. Regularnie wybuchają ogniska wirusa, gdzie osoby w pełni
zaszczepione okazywały się superroznosicielami. Okazuje się, że takie ogniska
mają charaktery klastrowy, czyli występują grupami. Mają miejsce w warunkach
szpitalnych, ale również występują na imprezach, gdzie wstęp mają tylko osoby,
które odbyły szczepienia. Zdarzają się też regularnie przypadki kiedy
zaszczepieni zarażają niezaszczepionych, ponieważ wiele wskazuje na to, że są
oni nosicielami bardziej zakaźnych wariantów i napędzają dynamikę ewolucyjną w
domenie S1. Póki co literatura dotycząca infekcji przełomowych jest bardzo
ograniczona, daje nam głównie wskazówki i pokazuje trendy jakich spodziewać się
w przeciągu kolejnych miesięcy. Do tego nie pomaga gmatwanie w danych, które
uskutecznia np. CDC, a które zaburzyło pełnoprawne i uczciwe zbieranie danych o
infekcjach przełomowych wśród zaszczepionych.
Niemniej autorzy badania przeanalizowali
wszystkie istotne prace na temat infekcji przełomowych dotyczących wariantu Delta
(było ich 14). Spośród tych prac jedynie 6 odnosiło się do wariantu Delta. Jak
zauważają sami autorzy, żadne z tych badań nie opisuje transmisji między
zaszczepionymi, jedynie jedno badanie raportuje o transmisji między
zaszczepionymi i innymi członkami gospodarstwa domowego. Ponadto tylko jeden
papier porównuje miano wirusa między w pełni zaszczepionymi i częściowo
zaszczepionymi w kontekście infekcji przełomowych wariantem Alfa i nie
przedstawia żadnej różnicy między dwoma grupami. Jest też jeszcze jedna praca
porównująca 'viral load' między zaszczepionymi i nieszczepionymi ludźmi
zakażonymi wariantem Alfa, ale tam również nie wykazano różnic między dwoma
grupami. Tylko jedna publikacja posiadała dane kontrolne bazujące na testach
PCR po infekcji i stwierdzono niski poziom wirusa oraz krótki czas jego
wydalania (2-7 dni) w przypadkach infekcji przełomowych, ale bez informacji o
wariancie przyczynowym.
W związku z istotnymi brakami w danych na
temat infekcji przełomowych, autorzy postanowili zbadać infekcje przełomowe
wśród zaszczepionych i określić w jaki sposób osoby te transmitują wirusa i
jakie noszą jego miano w ustroju. W tym celu zbadali jedno z takich
klasterowych ognisk infekcji przełomowych wśród zaszczepionego personelu
głównego szpitala zakaźnego w Wietnamie (HCMC) między 11-25 czerwca 2021 r,
kiedy zarejestrowano 63 infekcje przełomowe. Autorzy objęli dokładną obserwacją
wszystkie przypadki od ich najwcześniejszych faz po fazę hospitalizacji i
zebrali szczegółowe dane dotyczące kinetyki mian wirusowych, neutralizujących
przeciwciał i rozwoju symptomów klinicznych. By przeanalizować powiązanie
epidemiologiczne i potencjał transmisji między zaszczepionymi pracownikami
systemu ochrony zdrowia, autorzy przeprowadzili sekwencjonowanie całego genomu
SARS-CoV-2.
Pracownicy szpitala byli jednymi z
pierwszych w kraju, którym zaoferowano szczepionkę Oxford-AstraZeneca. Pierwsze
dawki podano 8 marca 2021, a
drugie w dwóch ostatnich tygodniach kwietnia 2021. 11 czerwca 2021 (7 tydzień
po drugiej dawce) 41-letni członek personelu szpitala (pacjent 1) zaczął
uskarżać się na bóle ciała i zmęczenie. Transmisja w społeczności mieszkańców
miasta, w którym znajduje się szpital zaczęła rosnąć w maju 2021. Tego dnia
przetestowano go i uzyskano wynik pozytywny na obecność SARS-CoV-2. Na uwagę
zasługuje, że użyto bardzo niskich wartości Ct 18.5 dla reakcji PCR.
Skriningiem PCR objęci zostali następnie wszyscy pracownicy szpitala, a proces
ten zakończono 12 czerwca 2021. Uzyskano pozytywne wyniki od kolejnych 52 członków
personelu szpitalnego, w tym wszystkich 6 członków, którzy dzielili biuro z
pacjentem 1. Zgodnie z wytycznymi wietnamskiego rządu szpital został objęty
kwarantanną na dwa miesiące (12-26 czerwca), podczas której nikt nie mógł wejść
ani opuścić szpitala. Dalsze testy PCR personelu ujawniły jeszcze dodatkowych
16 pozytywnych wyników. Wykonano jednocześnie serologiczne testy na obecność
bazujących na proteinie N przeciwciał dla SARS-CoV-2 wśród 683 członków
personelu szpitala (włącznie z tymi, którzy zostali w placówce podczas
lockdownu oraz przypadków infekcji), ale żaden nie okazał się dać pozytywnego
rezultatu. Jestem ciekaw czy to nie sugeruje przypadkiem, że osoby zaszczepione
mogą rozsiewać białko S1 (którego organizm staje się fabryką po szczepieniu) i
to ono odpowiedzialne było za symptomy, a nie koniecznie zetknięcie z całym
wirusem w naturze. Nadal mamy na ten temat bardzo mało danych, a niektórzy
naukowcy donoszą o takiej hipotetycznej możliwości, czyli że zaszczepieni będą
rozsiewać białko S1 po szczepieniu, nie wiadomo tylko jeszcze zbyt wiele o
dynamice tego procesu, jaki może mieć (jeśli w ogóle) zakres. Zastanawiam się
również, czy zetknięcie się osoby zaszczepionej z wirusem koronowym lub
grypochodnym może u tej osoby stymulować ponowną produkcję białka S1 w ustroju
i czy ma to jakiś wpływ na jego rozsiew. Jeśli ta hipoteza okaże się prawdziwa,
to rozwijając objawy przeziębieniowo-grypowe osoba zaszczepiona może wydajniej
rozsiewać wirusa wzbogaconego w kolce S1 (jeśli infekcja pobudziłaby organizm
jego ponownej produkcji). Wówczas byłoby to nie lada problemem i oznaczałoby,
że możemy spodziewać się z czasem regularnych klastrów infekcji wśród zaszczepionych.
Takie osoby byłyby wówczas istotnie superroznosicielami i rozsadnikami wirusów.
Czas pokaże. Wracamy jednak do badania.
Najciekawsze jego odkrycie dotyczyło
zmierzenia miana wirusa wśród wszystkich 62 przypadków przełomowych. Spośród
nich 49 wykazywało objawy chorobowe. Uzyskano od tych symptomatycznych
pacjentów 23 kompletne sekwencje genomów. Uzyskane sekwencje należały do
wariantu Delta, ale różniły się od ówczesnych sekwencji uzyskanych z przypadków
transmisji pozaszpitalnej w mieście, co sugeruje, że trwająca transmisja miała
miejsce między zaszczepionymi pracownikami szpitala. Miano wirusa osiągnęło
maksimum około 2-3 dnia przed i po pojawieniu się klinicznych symptomów choroby
z przedłużoną dodatnością PCR do 33 dni. Miana wirusa ('viral load') były 251
razy wyższe u zaszczepionych zakażonych wariantem Delta w porównaniu do szczepów
wykrytych w Wietnamie pomiędzy marcem i kwietniem 2020 roku (czyli u
niezaszczepionych osób). Poszczepiennie wzbudzone przeciwciała neutralizujące
po drugiej dawce szczepionki i podczas diagnozy były niższe w porównaniu z
niezakażoną kontrolą. Nie znaleziono również korelacji między posczepiennymi
poziomami przeciwciał neutralizujących i mianami wirusa (tj. infekcyjności) lub
rozwojem symptomów podczas infekcji. Ten brak korelacji między poziomami
neutralizujących przeciwciał i szczytowym mianem wirusa sugeruje, że
szczepionki nie zmniejszają infekcyjności przypadków przełomowych.
Jakby nie patrzeć jest to kolejny
niepokojący marker w kierunku ADE, który trzeba uważnie monitorować, a także
pokazuje nam, że zaszczepione osoby mogą bardzo wydajnie rozsiewać wirusa,
szczególnie jeśli swobodnie poruszają się w społecznościach.
źródło:
https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=3897733
Na razie tyle wystarczy. Ogólnie dane
jakie do tej pory zebraliśmy rozbijają w pył zasadność i moralność wprowadzania
paszportów szczepionkowych i dalszej segregacji sanitarnej ludzi. Cała reszta
potężnych implikacji powyższych danych (i wielu innych problemów),
najprawdopodobniej zamanifestuje się w ciągu kolejnych miesięcy.